13 listopada 2012

Wybór

Zapach aromatycznej kawy unosi się po całym domku. Synek nie tracąc z oczu mamy bawi się cudownie sam :) A ja próbuję przelać myśli na papier. Myśli, których inspiracją było niedawne kazanie.
Dotyczyło ono akurat wiary. Trudny temat dla współczesnego człowieka i współczesnego świata. Taki niemodny i też niewygodny. Akurat nie dla mnie.
Wiara jest bardzo ważną częścią mojego życia, ale nie o tym chcę tu pisać.
Pragnę przytoczyć pewne myśli, które wówczas usłyszałam. 
Bo głęboko zapadły w moje serce, pomimo, że prawdę, którą niosą jest taka zwyczajna i oczywista :)

Wiara, wtedy jest prawdziwa, kiedy żyje i zamienia się w czyn. 
I która daje coś z siebie. Dla innych.
Nie wystarczy mówić "wierzę", trzeba tą wiarą żyć. I iść z nią do ludzi, co nie rzadko jest takie trudne.
Jeśli naprawdę nasza wiara jest prawdziwa, to nie zniszczą jej żadne wydarzenia życiowe czy ludzie. Bo prawdziwa wiara jest silna i nie zmienia się w zależności "od potrzeb", "od sytuacji". Przynajmniej taka powinna być.
Jeśli wiara jest istotą naszego życia to jest też czymś, co nas ogranicza. Tak po ludzku, niesie ze sobą pewne poświęcenia i ofiary. Ale jeśli jest prawdziwa, to nie będzie przez nas traktowana wybiórczo. A często "wybieramy" z wiary, to co nam pasuje, co łatwe, co nie przeszkadza w naszym łatwym życiu.
I na koniec. Prawdziwa wiara obejmuje całe nasze życie, wszystkie jego sfery. Kto prawdziwie wierzy nie zamyka drzwi przed Bogiem tam, gdzie niewygodnie byłoby Go gościć...

Podstawowe prawdy, ale mnie ostatnio dały wiele do myślenia. Sama wiem, jak ciężko jest wierzyć w tym zwariowanym, pędzącym wciąż do przodu świecie. Jak trudno przystanąć i zastanowić się, po co i dla kogo żyję. Jak trudno przyznać się do tego, że wierzę i ile ta wiara dla mnie znaczy. Jak trudno przyznać się, że ona wyznacza moje życiowe ścieżki, wybory, zachowania...

Wiara jest, albo jej nie ma. Nie istnieje pomiędzy. Ja wybrałam wiarę. I nie wstydzę się tego :)

2 komentarze:

M. pisze...

Przypadkiem trafiłam na Twojego bloga.. Piękne przemyślenia, mają taki refleksyjny klimat. Trudno czasem pozwolić, żeby wiara miała wpływ na absolutnie wszystkie dziedziny naszego życia, ale tylko taki wybór jest najwłaściwszy.

Pozdrawiam serdecznie :)

Unknown pisze...

Dziękuję za miłe słowa :)
Zgadzam się, że trudno czasami wiarą ogarnąć wszystkie nasze strefy życia. Ale myślę, że warto zaryzykować... :)

Prześlij komentarz

Wybór

Zapach aromatycznej kawy unosi się po całym domku. Synek nie tracąc z oczu mamy bawi się cudownie sam :) A ja próbuję przelać myśli na papier. Myśli, których inspiracją było niedawne kazanie.
Dotyczyło ono akurat wiary. Trudny temat dla współczesnego człowieka i współczesnego świata. Taki niemodny i też niewygodny. Akurat nie dla mnie.
Wiara jest bardzo ważną częścią mojego życia, ale nie o tym chcę tu pisać.
Pragnę przytoczyć pewne myśli, które wówczas usłyszałam. 
Bo głęboko zapadły w moje serce, pomimo, że prawdę, którą niosą jest taka zwyczajna i oczywista :)

Wiara, wtedy jest prawdziwa, kiedy żyje i zamienia się w czyn. 
I która daje coś z siebie. Dla innych.
Nie wystarczy mówić "wierzę", trzeba tą wiarą żyć. I iść z nią do ludzi, co nie rzadko jest takie trudne.
Jeśli naprawdę nasza wiara jest prawdziwa, to nie zniszczą jej żadne wydarzenia życiowe czy ludzie. Bo prawdziwa wiara jest silna i nie zmienia się w zależności "od potrzeb", "od sytuacji". Przynajmniej taka powinna być.
Jeśli wiara jest istotą naszego życia to jest też czymś, co nas ogranicza. Tak po ludzku, niesie ze sobą pewne poświęcenia i ofiary. Ale jeśli jest prawdziwa, to nie będzie przez nas traktowana wybiórczo. A często "wybieramy" z wiary, to co nam pasuje, co łatwe, co nie przeszkadza w naszym łatwym życiu.
I na koniec. Prawdziwa wiara obejmuje całe nasze życie, wszystkie jego sfery. Kto prawdziwie wierzy nie zamyka drzwi przed Bogiem tam, gdzie niewygodnie byłoby Go gościć...

Podstawowe prawdy, ale mnie ostatnio dały wiele do myślenia. Sama wiem, jak ciężko jest wierzyć w tym zwariowanym, pędzącym wciąż do przodu świecie. Jak trudno przystanąć i zastanowić się, po co i dla kogo żyję. Jak trudno przyznać się do tego, że wierzę i ile ta wiara dla mnie znaczy. Jak trudno przyznać się, że ona wyznacza moje życiowe ścieżki, wybory, zachowania...

Wiara jest, albo jej nie ma. Nie istnieje pomiędzy. Ja wybrałam wiarę. I nie wstydzę się tego :)

2 komentarze:

  1. Przypadkiem trafiłam na Twojego bloga.. Piękne przemyślenia, mają taki refleksyjny klimat. Trudno czasem pozwolić, żeby wiara miała wpływ na absolutnie wszystkie dziedziny naszego życia, ale tylko taki wybór jest najwłaściwszy.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa :)
    Zgadzam się, że trudno czasami wiarą ogarnąć wszystkie nasze strefy życia. Ale myślę, że warto zaryzykować... :)

    OdpowiedzUsuń