3 października 2012

Czego Ci brak?

Śpieszymy się. Cały czas czegoś od życia oczekujemy. O czymś marzymy, dążymy do celu. Chcemy czegoś innego, niż mamy. Zazdrościmy innym, tego, co posiadają, a nam po prostu tego brakuje.
I bynajmniej nie o rzeczy materialne tutaj chodzi.
Jak to jest, że "ten drugi" ma wszystko. Ma dom, rodzinę, zdrowie, pracę, pasję... a ja nie mam "nic"?
Od czego to powodzenie "we wszystkich" istotnych sferach życia zależy? Od szczęścia? Od "fuksa"? Od mojej zasłużonej pracy? Bo Bóg "dał" albo "nie dał"? Trudne pytanie, ja chyba nie znam na nie odpowiedzi...
Tylko tak się zastanawiam...
 Mnie potrzeba czegoś istotnego, co pozwoli realizować się nie tylko jako matka, żona, córka, przyjaciółka, ale także jako pracownik... A ktoś inny chciałby właśnie w tym się realizować, a nie może i jedyne, co posiada, to właśnie pracę...
No właśnie. Dlaczego tak się dzieje, że nie mamy bądź nie doświadczamy tego, na czym nam bardzo zależy?
Co jest nie tak? Czy to nasza wina, czy istniejącego systemu, zrządzenia losu?
Pewnie niejeden powie, że za mało się staramy, jesteśmy leniwi, że chyba tak naprawdę nie chcemy znaleźć, tego czego szukamy, bo gdyby NAPRAWDĘ nam zależało, to.. No właśnie co?
Fakt, pracę można znaleźć i to już nieistotne, że poniżej naszego wykształcenia, oczekiwań czy też godności. Tylko, czy kiedy po n-tej rozmowie kwalifikacyjnej telefon milczy, można jeszcze mieć nadzieję, że w końcu ta praca będzie? Zawsze znajdzie się ktoś lepszy, lepiej wykształcony, z większym doświadczeniem, z większą przebojowością, urokiem osobistym, bez zobowiązań... Ale fakt, gdybyś tylko NAPRAWDĘ chciał...
Miłość też można znaleźć. Nieważne gdzie, w realu czy w wirtualnej rzeczywistości. Można też na siłę stworzyć związek, potem rodzinę... Można? Pewnie, że tak. Tylko, czy to, co stworzymy na siłę ma jakiś sens i czy nazywa się to prawdziwą miłością i prawdziwą rodziną? Chyba nie, ale nie mnie tu oceniać.
Więc powtarzam pytanie, czy można mieć "wszystko" i jak to jest, że to "owo wszystko" tak liczni posiadają?
Nie wiem...
Jedno wiem na pewno. To nie jest do końca tak, że wszystko zależy od nas i że gdybyśmy tylko NAPRAWDĘ chcieli, to byśmy zdobyli, co tylko dusza zapragnie... Po n-tych poszukiwaniach nie mam pracy i nie sądzę, że mam jakieś wygórowane oczekiwania..ale w osądach innych 'zapewne za mało się staram"... Ktoś inny nie ma kogo pokochać i z kim założyć rodzinę. Bo nie chce na siłę budować czegoś, co jest nieprawdziwe...Ten ktoś czeka, na tą jemu pisaną osobę. Tak po prostu nie może jej odnaleźć... Czy i ta osoba za "mało się stara"? Niejedni by tak powiedzieli...
I tylko jedna odpowiedź przychodzi mi do głowy. Być może tak właśnie ma być, że ja czegoś nie posiadam, może na tę pracę ma przyjść czas kiedy indziej, nie teraz, może w tej chwili mam skupić się na czymś innym? Na byciu w pełni dyspozycyjną żoną, mamą, córką, przyjaciółką..Tak samo, ta inna osoba, odnajdzie swoją połówkę kiedyś indziej, nie teraz, bo to nie ten czas? Może tak. Może coś w tym OCZEKIWANIU jest. Tylko, że to takie trudne pogodzić się z tym naszym losem. Trudno patrzeć na tych owych "szczęśliwców" posiadających "wszystko".
Inni mają "wszystko"... A Ty? Czy doceniasz, to co posiadasz, czy nie zastanawiasz się nad tym, bo tak łatwo Ci wszystko przychodzi... Może za łatwo... A może los się kiedyś odwróci. Więc nie oceniaj, nie komentuj, nie mów, bo gdybyś NAPRAWDĘ chciał...



2 komentarze:

anatola pisze...

Niestety czasem nie wystarczy tylko chcieć. Każda choćby odrobina niepewności we własne siły podjudza, trzęsie naszym drzewem, zrzucając jego owoce jak kłody pod nogi.
Nic na siłę. Odpuść. Czasem w nieczekaniu więcej jest działania.
Myśląc mocno o przyszłości, trwonimy naszą teraźniejszość. A to od niej zależy, czy będziemy zadowoleni, z tego kim byliśmy..

Unknown pisze...

Święte słowa, Anatolo ;)
Nasza przyszłość nie może przesłonić Nam naszej teraźniejszości,
która po stokroć wpływa na to, kim byliśmy, ale także kim będziemy jutro, za miesiąc, za kilka lat...

Prześlij komentarz

Czego Ci brak?

Śpieszymy się. Cały czas czegoś od życia oczekujemy. O czymś marzymy, dążymy do celu. Chcemy czegoś innego, niż mamy. Zazdrościmy innym, tego, co posiadają, a nam po prostu tego brakuje.
I bynajmniej nie o rzeczy materialne tutaj chodzi.
Jak to jest, że "ten drugi" ma wszystko. Ma dom, rodzinę, zdrowie, pracę, pasję... a ja nie mam "nic"?
Od czego to powodzenie "we wszystkich" istotnych sferach życia zależy? Od szczęścia? Od "fuksa"? Od mojej zasłużonej pracy? Bo Bóg "dał" albo "nie dał"? Trudne pytanie, ja chyba nie znam na nie odpowiedzi...
Tylko tak się zastanawiam...
 Mnie potrzeba czegoś istotnego, co pozwoli realizować się nie tylko jako matka, żona, córka, przyjaciółka, ale także jako pracownik... A ktoś inny chciałby właśnie w tym się realizować, a nie może i jedyne, co posiada, to właśnie pracę...
No właśnie. Dlaczego tak się dzieje, że nie mamy bądź nie doświadczamy tego, na czym nam bardzo zależy?
Co jest nie tak? Czy to nasza wina, czy istniejącego systemu, zrządzenia losu?
Pewnie niejeden powie, że za mało się staramy, jesteśmy leniwi, że chyba tak naprawdę nie chcemy znaleźć, tego czego szukamy, bo gdyby NAPRAWDĘ nam zależało, to.. No właśnie co?
Fakt, pracę można znaleźć i to już nieistotne, że poniżej naszego wykształcenia, oczekiwań czy też godności. Tylko, czy kiedy po n-tej rozmowie kwalifikacyjnej telefon milczy, można jeszcze mieć nadzieję, że w końcu ta praca będzie? Zawsze znajdzie się ktoś lepszy, lepiej wykształcony, z większym doświadczeniem, z większą przebojowością, urokiem osobistym, bez zobowiązań... Ale fakt, gdybyś tylko NAPRAWDĘ chciał...
Miłość też można znaleźć. Nieważne gdzie, w realu czy w wirtualnej rzeczywistości. Można też na siłę stworzyć związek, potem rodzinę... Można? Pewnie, że tak. Tylko, czy to, co stworzymy na siłę ma jakiś sens i czy nazywa się to prawdziwą miłością i prawdziwą rodziną? Chyba nie, ale nie mnie tu oceniać.
Więc powtarzam pytanie, czy można mieć "wszystko" i jak to jest, że to "owo wszystko" tak liczni posiadają?
Nie wiem...
Jedno wiem na pewno. To nie jest do końca tak, że wszystko zależy od nas i że gdybyśmy tylko NAPRAWDĘ chcieli, to byśmy zdobyli, co tylko dusza zapragnie... Po n-tych poszukiwaniach nie mam pracy i nie sądzę, że mam jakieś wygórowane oczekiwania..ale w osądach innych 'zapewne za mało się staram"... Ktoś inny nie ma kogo pokochać i z kim założyć rodzinę. Bo nie chce na siłę budować czegoś, co jest nieprawdziwe...Ten ktoś czeka, na tą jemu pisaną osobę. Tak po prostu nie może jej odnaleźć... Czy i ta osoba za "mało się stara"? Niejedni by tak powiedzieli...
I tylko jedna odpowiedź przychodzi mi do głowy. Być może tak właśnie ma być, że ja czegoś nie posiadam, może na tę pracę ma przyjść czas kiedy indziej, nie teraz, może w tej chwili mam skupić się na czymś innym? Na byciu w pełni dyspozycyjną żoną, mamą, córką, przyjaciółką..Tak samo, ta inna osoba, odnajdzie swoją połówkę kiedyś indziej, nie teraz, bo to nie ten czas? Może tak. Może coś w tym OCZEKIWANIU jest. Tylko, że to takie trudne pogodzić się z tym naszym losem. Trudno patrzeć na tych owych "szczęśliwców" posiadających "wszystko".
Inni mają "wszystko"... A Ty? Czy doceniasz, to co posiadasz, czy nie zastanawiasz się nad tym, bo tak łatwo Ci wszystko przychodzi... Może za łatwo... A może los się kiedyś odwróci. Więc nie oceniaj, nie komentuj, nie mów, bo gdybyś NAPRAWDĘ chciał...



2 komentarze:

  1. Niestety czasem nie wystarczy tylko chcieć. Każda choćby odrobina niepewności we własne siły podjudza, trzęsie naszym drzewem, zrzucając jego owoce jak kłody pod nogi.
    Nic na siłę. Odpuść. Czasem w nieczekaniu więcej jest działania.
    Myśląc mocno o przyszłości, trwonimy naszą teraźniejszość. A to od niej zależy, czy będziemy zadowoleni, z tego kim byliśmy..

    OdpowiedzUsuń
  2. Święte słowa, Anatolo ;)
    Nasza przyszłość nie może przesłonić Nam naszej teraźniejszości,
    która po stokroć wpływa na to, kim byliśmy, ale także kim będziemy jutro, za miesiąc, za kilka lat...

    OdpowiedzUsuń