
Tajemnicą okryte moje życie. Moje istnienie. Tajemnica do przemilczenia. Na zawsze.
Niech każdy nowy dzień jest przeżyty, jakby był moim ostatnim.
Dotto też tak czasem mam. Może to jakieś przemęczenie, zniechęcenie,przesilenie wiosenne? Może należałoby olać co niektóre sprawy, nie przejmować się wszystkim. Ja myślę że to taki chwilowy stan i będzie dobrze!Trzymaj się!!
Dziękuję Ivo za słowa otuchy ;)
Masz rację, to może takie przesilenie,przemęczenie, które każdego raz od czasu dopada...
I fakt, nie warto wszystkim aż tak się przejmować, tylko, że czasem łatwo to powiedzieć, a bardzo trudno wykonać.. ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Coś mi się widzi, że mamy podobnie. Kilka osób uważa mnie za hipochondryczkę, bo muszę uważać na byle wiaterek, byle zawianie, na infekcje... Bo tego dziadostwa, które mam w sobie, nie widać, a o tym nie chcę mówić, poza najbliższymi i paroma przyjaciółmi. Wielu przewlekłych chorób nie ma się wypisanych na czole. Niestety, ale odnoszę wrażenie, że sporo jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim w naszym społeczeństwie zmieni się myślenie na ten temat...
I ja czuję się czasem staro, mimo młodego wieku w metryce.
Pozdrawiam :)
Hmmm...hipochondryczką to raczej nie jestem. Nie lubię skupiać się na sobie i swoich słabościach ;)Ale czasami są takie dni, gdy wszystko nas przerasta i jedyne na co nas stać, to zwinąć się w kłębek i zasnąć snem kamiennym... I uważam to za całkiem naturalne ;)
Dotto też tak czasem mam. Może to jakieś przemęczenie, zniechęcenie,przesilenie wiosenne? Może należałoby olać co niektóre sprawy, nie przejmować się wszystkim. Ja myślę że to taki chwilowy stan i będzie dobrze!Trzymaj się!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ivo za słowa otuchy ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to może takie przesilenie,przemęczenie, które każdego raz od czasu dopada...
I fakt, nie warto wszystkim aż tak się przejmować, tylko, że czasem łatwo to powiedzieć, a bardzo trudno wykonać.. ;)
Pozdrawiam ciepło :)
Coś mi się widzi, że mamy podobnie. Kilka osób uważa mnie za hipochondryczkę, bo muszę uważać na byle wiaterek, byle zawianie, na infekcje... Bo tego dziadostwa, które mam w sobie, nie widać, a o tym nie chcę mówić, poza najbliższymi i paroma przyjaciółmi. Wielu przewlekłych chorób nie ma się wypisanych na czole. Niestety, ale odnoszę wrażenie, że sporo jeszcze wody w Wiśle upłynie, zanim w naszym społeczeństwie zmieni się myślenie na ten temat...
OdpowiedzUsuńI ja czuję się czasem staro, mimo młodego wieku w metryce.
Pozdrawiam :)
Hmmm...hipochondryczką to raczej nie jestem. Nie lubię skupiać się na sobie i swoich słabościach ;)Ale czasami są takie dni, gdy wszystko nas przerasta i jedyne na co nas stać, to zwinąć się w kłębek i zasnąć snem kamiennym... I uważam to za całkiem naturalne ;)
OdpowiedzUsuń