Tak mało w nas pokory! I wdzięczności.
16 listopada 2013
Niedocenione życie
Tak mało w nas pokory! I wdzięczności.
12 komentarze:
- Iva pisze...
-
Witaj! Jak Ty wróciłaś do pisania bloga,to i we mnie jeszcze nadzieja (śmiech) cieszę się, że znalazłaś pracę która Cię satysfakcjonuje! Bo to najważniejsze by robić to co się lubi. A co to za praca, napisz coś więcej, nie każę Ci pisać szczegułów typu miejscowość itp ale napisz oddzielną notkę na temat tylko tego, co robisz.
Masz rację mało z nas potrafi cieszyć się z tego co ma, z tego co jest. I to mnie bardzo denerwuje, bo naprawdę trzeba dostrzegać te piękne chwile i z nich się cieszyć i cieszyć się małymi szczęściami, a nie wymyślać, że to nudzi, że tego nie mam a ktoś inny ma, itp. Nie wszystko można mieć, choć oczywiście marzenia są dozwolone!!!
Pozdrawiam serdecznie. -
15:49
- Beva pisze...
-
Podoba mi się Twoja filozofia. Ja też staram się cieszyć z tego co mam, mimo iż z natury jestem pesymistką. Ale pomyślałam sobie, że przecież wcale nie muszę być do końca życia takim smutaskiem.
Pozdrawiam serdecznie. -
16:21
- Jagna pisze...
-
Brakowało mi Twoich wpisów, bo zawsze skłaniają mnie do spojrzenia na pewne sprawy z innej perspektywy. Cieszę się, że u Ciebie dobrze się układa. Podoba mi się wydźwięk Twojego wpisu - mniej narzekania, a więcej uciechy z małych i tylko pozornie nieistotnych rzeczy. :) Pozdrowienia.
-
15:10
- Patrycja Prin pisze...
-
Dostałam maila od Ciebie...ale chyba nie mogę znaleźć już tej zabawy, do której dostałam nominacje. Nieważne. Bardzo dobrze napisałaś, lubimy narzekać, sama często to robię. Jednak na szczęście potrafię się też opamiętać. A tak w ogóle to gdzie jesteś?
-
15:10
- Unknown pisze...
-
Ivo,fakt długo mnie tu nie było, ale to pewnie z powodu nawału zajęć i braku weny :) Chyba każdy blogowicz ma chwile przestoju... :) Co do pracy: jestem wychowawcą w OHP,to praca z młodzieżą w wieku 15-18 lat, czasem nieco zagubioną, z problemami.Jesteśmy ich takimi Aniołami Stróżami, chcemy by skończyli szkołę i zdobyli dobry zawód. Poza tym wychowujemy ich poprzez edukację prozdrowotną, zajęcia kulturalne, sportowe itp. Organizujemy różne konkursy, zabawy, półkolonie dla dzieciom prowadzimy świetlice środowiskową, realizujemy różne projekty. To tak w skrócie :)
-
09:04
- Unknown pisze...
-
Bevo, Ty i smutasek??? Jakoś taki obrazek mi do Ciebie nie pasuje :)
Pozdrawiam :) -
09:05
- Unknown pisze...
-
Jagno, miło mi słyszeć takie słowa. Czasem mam wrażenie,że jestem tu sama, ale w końcu moim początkowym założeniem było pisanie... dla siebie :)
Muszę zajrzeć do Ciebie i zobaczyć, co ciekawego proponujesz do czytania :)
Pozdrawiam :) -
09:10
- Unknown pisze...
-
Patillo, chyba mówisz o jakimś dawnym e-mailu??? :):):)
Nie wiem, czy Twoje pytanie Gdzie jestem, dotyczyło pracy, jeśli tak, to odpowiedź powyżej :)
Pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinkę :) -
09:12
- anatola pisze...
-
Cieszyć się z tego, co jest, nie mysleć o tym, czego nie ma - jakie trudne..
Cieszę się, że Twoje zycia układa się, niczym idealnie dopasowane puzzelki tworzy obraz szczęścia. Patrząc wstecz widzę i nie wierzę, jak powoli ale uparcie pisała się Twoja bajka. Dzieki niej mam taką nieśmiała nadzieję, że gdzieś tam i kiedyś napisze się i moja.
Ściskam, Ty wiesz, jak mocno :-) -
19:44
- Unknown pisze...
-
Anatolu, masz rację mówiąc, że trudno cieszyć się z tego, co się ma i nie myśleć o tym, czego się nie ma... Również tego doświadczam.
Tak... jak ja patrząc wstecz, uświadamiam sobie, ile trzeba było trudu, zwątpienia i smutku, by dojść do tego miejsca, w którym jestem.. Jak w prawdziwej bajce. Często się boję, że to tylko sen i kiedyś się brutalnie skończy... Albo, że dostałam coś, co mi kiedyś zostanie odebrane...
Wierzę również, że i Twoja bajka pięknie się skończy, a już niedługo te brakujące puzzelki wskoczą na swoje miejsce :)
Oddaję tulaski i czekam z utęsknieniem na pogaduchy przy kawie :) -
18:31
- Patrycja Prin pisze...
-
Właśnie chyba coś mi się z pocztą zadziało bo zniknęły mi maile dziwnym trafem a ten teraz odczytałam dopiero :) A pytałam gdzie jesteś, bo na blogu jakoś rzadko :)
-
21:09
- Nadwrażliwiec pisze...
-
Kiedy moja choroba wróciła po paru latach ciszy, zaczęłam wtedy szukać Boga. Kto wie, jakby to było, gdyby to się nie stało, w każdym razie teraz po latach dziękuję Bogu za to doświadczenie - bo musiałam chyba dostać po tyłku, żeby się opamiętać.
W każdym razie odnosząc się do Twojej notki, powiem tyle, że był taki czas, kiedy niedługo po zachorowaniu w moim domu nie działo się dobrze. Chyba wpadłam w depresję, w każdym razie na poważnie myślałam o tym, żeby ze sobą skończyć. Kiedy te problemy minęły, wtedy depresja przerodziła się w pospolite użalanie się nad sobą. Akurat tak się złożyło, że siostra w Panu z mojego zboru potrzebowała kogoś do pomocy w klubie dla ubogich dzieci. Byłam tam przez rok i teraz wiem, że to był dla mnie cudowny lek - wiedziałam, że jestem komuś potrzebna, zobaczyłam też, że są ludzie, którzy mają ode mnie gorzej i że nie muszę robić wiele, by im pomóc... Może też nie żyję w luksusach, ale tak wiele z tych dzieci potrzebowało po prostu tego, żeby z nimi się pobawić, pobyć, pogadać.
Od tamtej pory wiem, że najlepszym lekarstwem na użalanie się nad sobą jest znalezienie kogoś, kto ma od nas gorzej - i wcale nie musi to być ktoś z dalekiej Afryki czy nieco bliższej Ukrainy albo Mołdawii. Czasem wystarczy do tej osoby napisać SMS-a albo zadzwonić. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, ilu wokół nas jest ludzi samotnych... A z kolei ludzie naprawdę potrzebujący w 99% przypadków nie mówią o swoich problemach.
Pozdrawiam :) -
17:56
Niedocenione życie
Tak mało w nas pokory! I wdzięczności.
Witaj! Jak Ty wróciłaś do pisania bloga,to i we mnie jeszcze nadzieja (śmiech) cieszę się, że znalazłaś pracę która Cię satysfakcjonuje! Bo to najważniejsze by robić to co się lubi. A co to za praca, napisz coś więcej, nie każę Ci pisać szczegułów typu miejscowość itp ale napisz oddzielną notkę na temat tylko tego, co robisz.
OdpowiedzUsuńMasz rację mało z nas potrafi cieszyć się z tego co ma, z tego co jest. I to mnie bardzo denerwuje, bo naprawdę trzeba dostrzegać te piękne chwile i z nich się cieszyć i cieszyć się małymi szczęściami, a nie wymyślać, że to nudzi, że tego nie mam a ktoś inny ma, itp. Nie wszystko można mieć, choć oczywiście marzenia są dozwolone!!!
Pozdrawiam serdecznie.
Podoba mi się Twoja filozofia. Ja też staram się cieszyć z tego co mam, mimo iż z natury jestem pesymistką. Ale pomyślałam sobie, że przecież wcale nie muszę być do końca życia takim smutaskiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Brakowało mi Twoich wpisów, bo zawsze skłaniają mnie do spojrzenia na pewne sprawy z innej perspektywy. Cieszę się, że u Ciebie dobrze się układa. Podoba mi się wydźwięk Twojego wpisu - mniej narzekania, a więcej uciechy z małych i tylko pozornie nieistotnych rzeczy. :) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDostałam maila od Ciebie...ale chyba nie mogę znaleźć już tej zabawy, do której dostałam nominacje. Nieważne. Bardzo dobrze napisałaś, lubimy narzekać, sama często to robię. Jednak na szczęście potrafię się też opamiętać. A tak w ogóle to gdzie jesteś?
OdpowiedzUsuńIvo,fakt długo mnie tu nie było, ale to pewnie z powodu nawału zajęć i braku weny :) Chyba każdy blogowicz ma chwile przestoju... :) Co do pracy: jestem wychowawcą w OHP,to praca z młodzieżą w wieku 15-18 lat, czasem nieco zagubioną, z problemami.Jesteśmy ich takimi Aniołami Stróżami, chcemy by skończyli szkołę i zdobyli dobry zawód. Poza tym wychowujemy ich poprzez edukację prozdrowotną, zajęcia kulturalne, sportowe itp. Organizujemy różne konkursy, zabawy, półkolonie dla dzieciom prowadzimy świetlice środowiskową, realizujemy różne projekty. To tak w skrócie :)
OdpowiedzUsuńBevo, Ty i smutasek??? Jakoś taki obrazek mi do Ciebie nie pasuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jagno, miło mi słyszeć takie słowa. Czasem mam wrażenie,że jestem tu sama, ale w końcu moim początkowym założeniem było pisanie... dla siebie :)
OdpowiedzUsuńMuszę zajrzeć do Ciebie i zobaczyć, co ciekawego proponujesz do czytania :)
Pozdrawiam :)
Patillo, chyba mówisz o jakimś dawnym e-mailu??? :):):)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Twoje pytanie Gdzie jestem, dotyczyło pracy, jeśli tak, to odpowiedź powyżej :)
Pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinkę :)
Cieszyć się z tego, co jest, nie mysleć o tym, czego nie ma - jakie trudne..
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Twoje zycia układa się, niczym idealnie dopasowane puzzelki tworzy obraz szczęścia. Patrząc wstecz widzę i nie wierzę, jak powoli ale uparcie pisała się Twoja bajka. Dzieki niej mam taką nieśmiała nadzieję, że gdzieś tam i kiedyś napisze się i moja.
Ściskam, Ty wiesz, jak mocno :-)
Anatolu, masz rację mówiąc, że trudno cieszyć się z tego, co się ma i nie myśleć o tym, czego się nie ma... Również tego doświadczam.
OdpowiedzUsuńTak... jak ja patrząc wstecz, uświadamiam sobie, ile trzeba było trudu, zwątpienia i smutku, by dojść do tego miejsca, w którym jestem.. Jak w prawdziwej bajce. Często się boję, że to tylko sen i kiedyś się brutalnie skończy... Albo, że dostałam coś, co mi kiedyś zostanie odebrane...
Wierzę również, że i Twoja bajka pięknie się skończy, a już niedługo te brakujące puzzelki wskoczą na swoje miejsce :)
Oddaję tulaski i czekam z utęsknieniem na pogaduchy przy kawie :)
Właśnie chyba coś mi się z pocztą zadziało bo zniknęły mi maile dziwnym trafem a ten teraz odczytałam dopiero :) A pytałam gdzie jesteś, bo na blogu jakoś rzadko :)
OdpowiedzUsuńKiedy moja choroba wróciła po paru latach ciszy, zaczęłam wtedy szukać Boga. Kto wie, jakby to było, gdyby to się nie stało, w każdym razie teraz po latach dziękuję Bogu za to doświadczenie - bo musiałam chyba dostać po tyłku, żeby się opamiętać.
OdpowiedzUsuńW każdym razie odnosząc się do Twojej notki, powiem tyle, że był taki czas, kiedy niedługo po zachorowaniu w moim domu nie działo się dobrze. Chyba wpadłam w depresję, w każdym razie na poważnie myślałam o tym, żeby ze sobą skończyć. Kiedy te problemy minęły, wtedy depresja przerodziła się w pospolite użalanie się nad sobą. Akurat tak się złożyło, że siostra w Panu z mojego zboru potrzebowała kogoś do pomocy w klubie dla ubogich dzieci. Byłam tam przez rok i teraz wiem, że to był dla mnie cudowny lek - wiedziałam, że jestem komuś potrzebna, zobaczyłam też, że są ludzie, którzy mają ode mnie gorzej i że nie muszę robić wiele, by im pomóc... Może też nie żyję w luksusach, ale tak wiele z tych dzieci potrzebowało po prostu tego, żeby z nimi się pobawić, pobyć, pogadać.
Od tamtej pory wiem, że najlepszym lekarstwem na użalanie się nad sobą jest znalezienie kogoś, kto ma od nas gorzej - i wcale nie musi to być ktoś z dalekiej Afryki czy nieco bliższej Ukrainy albo Mołdawii. Czasem wystarczy do tej osoby napisać SMS-a albo zadzwonić. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, ilu wokół nas jest ludzi samotnych... A z kolei ludzie naprawdę potrzebujący w 99% przypadków nie mówią o swoich problemach.
Pozdrawiam :)