Odsłona 1
Godzina 14. Siedzimy małą gromadą w loży
studenckiej kawiarni. Otacza nas przyjemny aromat palonej kawy. Półmrok
wnętrza daje wytchnienie zmęczonym od czytania oczom, a leniwa muzyka
nastraja jeszcze bardziej pesymistycznie. Jestem zmęczona, moje
towarzyszki również. Dlatego w ciszy popijamy stygnącą mocną kawę,
dzięki której mamy nadzieję wykrzesać z siebie jeszcze odrobinę energii i
rozjaśnić umysł.
Przerwa dobiega końca, zbieramy się niechętnie i
popędzani przez tłum studentów podążamy pod wyznaczoną salę. Przed nami
n-ty egzamin. Chyba najtrudniejszy. Kolejność ustalona. Czekając na
swoją kolej myślę: "Po co to wszystko? Już jestem tym zmęczona, nie mam
sił, mam za to dość".
Już po. Szczęśliwa, kolejny egzamin zaliczony. Ostatni, przede mną tylko obrona. A to przecież tak naprawdę czysta formalność.
Odsłona 2
Piękny
lipcowy dzień. Słońce grzeje i nastraja optymistycznie. Mnie dodaje
odwagi. Ubrana elegancko z dyplomem w ręku idę śpiesznie na autobus. W
odpowiedzi na wczorajszy telefon jestem gotowa na rozmowę, która być
może przyniesie mi wymarzoną pracę.
Wczoraj telefon, dziś już rozmowa. Sympatyczna, rzeczowa. Wydaje się, że wszystko zdąża ku dobremu.
Mija
kilka dni. Ponownie dzwoni telefon. Odbierając go nie czuję, że
przyniesie mi dobre nowiny. Słyszę pierwsze słowa i już wiem, że
przegrałam. Ocierając błąkająca się po policzku łzę, patrzę na dyplom i
zadaję sobie to pytanie: "Po co to wszystko było?".
Odsłona 3
Późne
lato, ale słońce jeszcze mocno grzeje. Cisza wokół mnie nie daje mi
wytchnienia, wręcz męczy. Otulona cieniem starej jabłonki leżę na
rozgrzanym kocu i bezmyślnie przewracam kartki jakiejś książki. Nawet
nie pamiętam jej tytułu, staram się czytać, ale smutne myśli zagłuszają
treść. Jeszce miesiąc temu myślałam, że taka istnieje. Ale to był taki
życiowy żart. Teraz wiem, że szczęście dotyka tylko nielicznych, chyba
trzeba sobie na nie zasłużyć... albo zapracować?
Zmęczona nudą i
złymi myślami idę do domu. Na horyzoncie niebo mieni się lekką
czerwienią, a na moim horyzoncie życia ukazały się czarne chmury w
postaci nierozwiązanej przeszłości.
Ja nie mogę i nie potrafię jej naprawić. Potrzebny czas i rozwaga pewnych ludzi. A ja znów zadaję
sobie to pytanie: "Po co to wszystko mi było?".
Odsłona 4
Gwieździsta
noc. Chłód piasku ostudza nasze ciała od upalnego dnia. Przed nami
bezkres morza. Szum fal kołysze nas do snu. Mnie się nie chce spać, jeszcze nie teraz. Nie chcę stracić tej chwili.
Dużo musiałam przejść, by dojść do tego miejsca. Niczego nie żałuję, nawet tych pytań: "Po co to wszystko?".
Siedząc
tutaj na cichej plaży i mając o boku kogoś, kogo bardzo się kocha takie
pytania są już nie na miejscu. Te wszystkie rozterki i przegrane dni
straciły swą ważność.
Zadaje towarzyszowi pytanie: "O czym
myślisz?". W odpowiedzi słyszę" "Wiesz o czym". Wiem. I widząc
zawadiacki uśmiech uświadamiam sobie, że wszystko od teraz będzie dobrze. A w
mojej głowie już nie kołacze się często zadawane pytanie "Po co to
wszystko?", tylko odpowiedź: "Właśnie po to...".
Każdy dzień ma przesłanie. Często nie wiemy jakie. Usilnie pytamy: "Po co to wszystko?"
Ja
wierzę, że w końcu dostaniemy na nie odpowiedź, a dzięki niej odkryjemy
ten ukryty sens każdego dnia. Niekoniecznie dobrego.
I może będziemy
musieli poczekać na odpowiedź. Wiem, że warto.
Szczęście... Czy coś takiego w ogóle istnieje? Dla jednego coś będzie szczęściem, a dla drugiego nie - i odwrotnie. Szczęście jest więc czymś względnym. Dla przykładu - dla kogoś z Bangladeszu albo z Kalkuty nasze życie jest bajką. Ale z kolei dla kogoś innego żyjemy okropnie. Dla niektórych jestem nikim, bo nie mam samochodu. A dla innych mam wszystko.
OdpowiedzUsuńBądź więc tu mądry i pisz wiersze :)
Pozdrawiam :)
szczęściara.. bo znalazłaś już odpowiedź. Co najmniej jedną :)
OdpowiedzUsuńSzczęściem jest możliwość odkrywania sensu każdego dnia i umiejętność doceniania tego, co się posiada...
OdpowiedzUsuń