Ostatnio moje myśli często powracają do lat dzieciństwa. Nie wiem, czy to taki sentyment spowodowany uciekającym czasem, czy może tęsknota za tym, co było, po prostu za wczesną młodością.
Oj nie, nie czuję się staro i chyba stara jeszcze nie jestem (!), ale co jakiś czas nachodzi mnie dziwna melancholia, a w mojej głowie kłębi się od szarych myśli. Wspomnień.
Oczywiście wiele tych wspomnień jest radosnych i kolorowych. Te staram się w sobie pielęgnować i utrwalać w pamięci tak, by towarzyszyły mi jak najdłużej. Do nich najczęściej wracam, gdy dopada mnie jakiś nieokreślony smutek i rezygnacja. To nimi się 'posilam', by stanąć na nogi, by móc dalej podążać. To te dobre wspomnienia są moją siłą w budowaniu dalszego życia. One mnie inspirują i nie pozwalają zapomnieć kim jestem i co sprawiło, że jestem tutaj, w tej określonej rzeczywistości.
Nie ukrywam, że są i wspomnienia smutne, bolesne, takie o których nie chce się pamiętać. Które chętnie wymazałabym tak, jak gumką ołówek. Niestety tak się nie da i zdarza się i tak, że to one zaprzątają moje myśli. Tak cholernie natrętnie. Do łez.
Lecz staram im się nie poddawać. Nie pozwalam, by pogłębiały mój smutek, nie podcinały kruchych skrzydeł. Walczę z nimi i próbuje ubrać je w bardziej kolorowe barwy. Nie mogę ich zapomnieć, bo i one ukształtowały mnie na swój własny sposób. Niejednokrotnie obrały kierunek, jakim podążałam i ukształtowały mocny charakter. Dziękuję im za to.
Nasze wspomnienia mają ogromną moc. Mogą nas budować, ale i niszczyć. Mogą sprawić, że będziemy ludźmi niezłomnymi, ale również niestabilnymi i kruchym jak szkło. Wspomnienia mogą nas ukształtować. Lecz mamy nad nimi władzę. To od nas zależy, czy poddamy się tym dobrym, czy tym złym. I czy te złe, raniące przemienimy w dobro.
Lata dzieciństwa i wczesnej młodości minęły bezpowrotnie. Już ich nie doświadczę i nie mam już na nie wpływu. Było, minęło. Czy czegoś żałuję? Być może jest kilka rzeczy, które chciałabym zmienić, być może naprawić, inaczej przeżyć chwile, które były w moim życiu znaczące. To tylko teoria. Teraz myślę tak, wtedy inaczej. Nie zawsze dało się postąpić inaczej, bo doświadczenie życia było mniejsze.
W ostatnim czasie spotkałam dawnych znajomych. Fajnie było powspominać tamte, jakże wydawałoby się odległe czasy. Każdemu z nich życie napisało inny, indywidualny scenariusz. Nie zawsze dobry i łaskawy. Tym, co wiodło się super i wróżyło się szczęśliwą przyszłość często zostali przez los okrutnie doświadczeni, a tym, co mieli ciągle pod górkę teraz wiedzie się bardzo dobrze.
Niejednokrotnie pytam - od czego to zależy? Oczywiście od wielu czynników. Ale myślę, że od tych naszych doświadczeń, tych dobrych i tych złych zależy bardzo dużo. A jeszcze więcej od wykorzystania naszych wspomnień nam ich temat.
A co gdy są wspomnienia a nie ma teraźniejszości?
OdpowiedzUsuńHmm... Ale przecież teraźniejszość zawsze jest. Czasem lepsza, czasem gorsza... Chyba, że źle Cię zrozumiałam? ;)
UsuńTeraźniejszość która polega tylko na budzeniu się i oddychaniu,to taka ktorej naprawdę nie ma.
UsuńInteresuję się wpływem dzieciństwa na późniejsze życie, dorosłe. Ponieważ sama mam trudny charakter staram się zrozumieć, jakie czynniki wpłynęły na jego taki a nie inny "wygląd". Czytam analizy Freuda itp. Ostatnio doszłam do wniosku, że jednak przeszłość, mimo że ma bardzo duży wpływ, to odkryta, przeanalizowana i "przetrawiona" jest w stanie wiele zmienić w teraźniejszości. Mnie się to powoli udaje.
OdpowiedzUsuńAnatola - na pewno jest coś więcej. Może trzeba to w końcu zobaczyć, doświadczyć, a przede wszystkim docenić sam fakt budzenia się co rano i możności oddychania...
OdpowiedzUsuńPatrycja - przeszłość na pewno ma wpływ na nasze terazniejsze życie, ale też nie determinuje go. Bo tak naprawdę od nas zależy, jak to życie sobie ulozymy i jaką drogę obierzemy :) Nie możemy również naszych złych wyborów tłumaczyć naszym np. nieszczęśliwym dzieciństwem. W każdym razie nie zawsze...
OdpowiedzUsuń