19 września 2015

Czas, którego nie ma

Kolejny raz wykręcam numer telefonu. Zajęte. Abonent niedostępny.
Sygnał zajętości lub uporczywy sygnał oczekiwania na połączenie. Bez skutku. SMS-y również pozostają bez odpowiedzi, a czasem pozostają niedostarczone, bo taki a taki numer nie istnieje.

Taka ostatnio naszła mnie nostalgia. Tak mało pozostało numerów telefonu pod który mogę się dodzwonić, pod który w każdym momencie dnia mogę przedzwonić i w słuchawce nie zastanie mnie cisza. Z przykrością stwierdzam, a właściwie z niejaką ulgą przyznaję - że ostatnio solidnie "przeczyściłam" kontakty w swojej komórce. Zrobiłam to z czystym sumieniem i muszę przyznać, że tylko odrobinę przykro mi z powodu utraty dawnych znajomości, być może bliższych przyjaźni. Nic na siłę. 

W ostatnich miesiącach dotarła do mnie pewna prawda. Nikt nie ma czasu, tylko ja. No może przesadziłam, większości tego czasu brakuje, a ja mam go aż nadto. Dosłownie na wszystko, na rozmowę, na spacer, o spotkaniu już nie wspominając. Bo dzieci, bo kolejne studia, bo praca, bo.... i taka niekończąca się wyliczanka, powiedzmy to szczerze - wymówek.

Rozumiem, każdy ma swoje "zawalone życiem" życie i dla każdego ważne są minuty pędzącego nieubłaganie czasu. Rozumiem, że czasem naprawdę nie ma czasu na spotkanie, na kawę w miłym towarzystwie. Ale coś chyba nie gra, gdy kolejny, n-ty raz słyszę to samo. Nie mam kiedy, może w najbliższym czasie, zgadamy się. Takie rzucane od niechcenia słowa, tylko po to, by się "odczepić". Ileż można słuchać wiecznie tych samych wymówek, ileż można czekać na umówiony w najbliższym czasie telefon, na ustalenie terminu?

Najbardziej smutno, gdy ktoś zmienia numer telefonu i w tm "nowym" już mój kontakt nie zostaje zapisany. To chyba o czymś świadczy, prawda? Dla mnie oczywisty znak, że ja z tych znajomości zostałam usunięta. 

Nic na siłę, ostatnio mocno się tego trzymam. Nie piszę już setnego sms-a, który i tak wiem, pozostanie bez odpowiedzi, nie próbuję dzwonić do kogoś, kto i tak wiem, nie odbierze i nie oddzwoni. Dla pewności usunęłam z telefonu wszystkie te kontakty, które od dłuższego czasu są głuche lub jałowe, by nie kusiło mnie ponowne -  a może znów napiszę, zapytam co słychać, zaproponuję spotkanie? 
Po co? Idiotką jesteś, czy co? Nie dociera do Ciebie fakt, że ktoś nie ma dla Ciebie czasu, że ma Cię po prostu gdzieś? Że jesteś tak mało istotna, by ktoś znalazł dla Ciebie choć odrobinę tego swojego cennego czasu? Idiotką byłam, już teraz nie. 

Czy ja mam czas? Myślę, że tak. Zawsze się znajdzie dla kogoś ważnego, nawet dla nieznajomego, jeśli mnie o to poprosi. Wiem, że niektórzy zarzucić by mogli, że tak nie jest, ale uwierzcie mi, czasem są w życiu tak trudne sytuacje (naprawdę w moim życiu też się takie pojawiają!), że czas przeznacza się tylko na to, by je rozwiązać. Ja nie szukam niepotrzebnych wymówek. I nie licytuję się z kimś o to, kto ma bardziej zawalony dzień, kto ma trudniej. I tak wiem, że w tej walce stoję na pozycji przegranej.

O innych czas nie będę prosić i zabiegać, bo dla mnie to już przestało mieć jakikolwiek sens. Po prostu - strata czasu.

Czas, którego nie ma

Kolejny raz wykręcam numer telefonu. Zajęte. Abonent niedostępny.
Sygnał zajętości lub uporczywy sygnał oczekiwania na połączenie. Bez skutku. SMS-y również pozostają bez odpowiedzi, a czasem pozostają niedostarczone, bo taki a taki numer nie istnieje.

Taka ostatnio naszła mnie nostalgia. Tak mało pozostało numerów telefonu pod który mogę się dodzwonić, pod który w każdym momencie dnia mogę przedzwonić i w słuchawce nie zastanie mnie cisza. Z przykrością stwierdzam, a właściwie z niejaką ulgą przyznaję - że ostatnio solidnie "przeczyściłam" kontakty w swojej komórce. Zrobiłam to z czystym sumieniem i muszę przyznać, że tylko odrobinę przykro mi z powodu utraty dawnych znajomości, być może bliższych przyjaźni. Nic na siłę. 

W ostatnich miesiącach dotarła do mnie pewna prawda. Nikt nie ma czasu, tylko ja. No może przesadziłam, większości tego czasu brakuje, a ja mam go aż nadto. Dosłownie na wszystko, na rozmowę, na spacer, o spotkaniu już nie wspominając. Bo dzieci, bo kolejne studia, bo praca, bo.... i taka niekończąca się wyliczanka, powiedzmy to szczerze - wymówek.

Rozumiem, każdy ma swoje "zawalone życiem" życie i dla każdego ważne są minuty pędzącego nieubłaganie czasu. Rozumiem, że czasem naprawdę nie ma czasu na spotkanie, na kawę w miłym towarzystwie. Ale coś chyba nie gra, gdy kolejny, n-ty raz słyszę to samo. Nie mam kiedy, może w najbliższym czasie, zgadamy się. Takie rzucane od niechcenia słowa, tylko po to, by się "odczepić". Ileż można słuchać wiecznie tych samych wymówek, ileż można czekać na umówiony w najbliższym czasie telefon, na ustalenie terminu?

Najbardziej smutno, gdy ktoś zmienia numer telefonu i w tm "nowym" już mój kontakt nie zostaje zapisany. To chyba o czymś świadczy, prawda? Dla mnie oczywisty znak, że ja z tych znajomości zostałam usunięta. 

Nic na siłę, ostatnio mocno się tego trzymam. Nie piszę już setnego sms-a, który i tak wiem, pozostanie bez odpowiedzi, nie próbuję dzwonić do kogoś, kto i tak wiem, nie odbierze i nie oddzwoni. Dla pewności usunęłam z telefonu wszystkie te kontakty, które od dłuższego czasu są głuche lub jałowe, by nie kusiło mnie ponowne -  a może znów napiszę, zapytam co słychać, zaproponuję spotkanie? 
Po co? Idiotką jesteś, czy co? Nie dociera do Ciebie fakt, że ktoś nie ma dla Ciebie czasu, że ma Cię po prostu gdzieś? Że jesteś tak mało istotna, by ktoś znalazł dla Ciebie choć odrobinę tego swojego cennego czasu? Idiotką byłam, już teraz nie. 

Czy ja mam czas? Myślę, że tak. Zawsze się znajdzie dla kogoś ważnego, nawet dla nieznajomego, jeśli mnie o to poprosi. Wiem, że niektórzy zarzucić by mogli, że tak nie jest, ale uwierzcie mi, czasem są w życiu tak trudne sytuacje (naprawdę w moim życiu też się takie pojawiają!), że czas przeznacza się tylko na to, by je rozwiązać. Ja nie szukam niepotrzebnych wymówek. I nie licytuję się z kimś o to, kto ma bardziej zawalony dzień, kto ma trudniej. I tak wiem, że w tej walce stoję na pozycji przegranej.

O innych czas nie będę prosić i zabiegać, bo dla mnie to już przestało mieć jakikolwiek sens. Po prostu - strata czasu.