16 listopada 2013

Niedocenione życie

Ostatnie miesiące obfitowały w różne zawirowania i nieoczekiwane zmiany. Zmiany pozytywne i tak długo wyczekiwane. Gdy patrzę wstecz na wydarzenia, które miały miejsce, do dziś nie mogę uwierzyć, że to wszytko tak się poukładało. Bo przecież ja już nie wierzyłam,że gdzieś tam jest dla mnie miejsce, że to moje życie czymś mnie jeszcze zaskoczy.

Zaczęło się od telefonu. Jest szansa na fajna pracę, w moim zawodzie. Totalne zaskoczenie. Ktoś zauważy moje CV? Niemożliwe. I choć pracę miałam w Fundacji, to wiedząc tylko, że bez przyszłości i do pewnego momentu, odważyłam się zaryzykować, złożyć wypowiedzenie... ,wskoczyć w nieznane i znów zacząć od początku.
Dziś wiem, że było warto. Dobrze mi tam, gdzie Bóg mnie posłał. Wstając rano, pomimo zmęczenia nie mogę się nacieszyć, że każde wstawanie ma sens i prowadzi do celu. Doceniam to, co mam.

A zewsząd słyszę ciągłe narzekania. 
Nudzi mnie ta praca, nie mam perspektyw na rozwój, za mało zarabiam, nie ma podwyżki, nie dostanę "trzynastki"... 
Uszy mnie bolą od takich słów. Bo jak ktoś zaraz po szkole lub studiach dostał pracę "od tak po prostu" lub po znajomości i ma ją przez 10, 20 lat.. to nie wie i nie doświadczył, co to znaczy jej nie mieć, co to znaczy ją nagle stracić i być kilka lat na bezrobociu, co to znaczy chodzić z rozmowy na rozmowę kwalifikacją i z każdą odmową czuć się coraz podlej i podlej, a z każdym kolejnym miesiącem bezowocnych poszukiwań nie mieć sił wstawać rano z łóżka i nie móc znieść spotkań z ludźmi, którzy pracują i na co dzień o tej pracy rozmawiają...

Dlaczego tak mało z nas cieszy się, z tego co ma? 
Tak mało zarabiam... Ok, tylko pomyśl, że inni nawet tych 1000 zł nie dostają. Nie mają za co zapłacić mieszkania, uregulować podstawowych opłat, kupić leków, dzieciom butów na zimę...
Nudzi mnie ta praca... To ją zmień, jeśli masz taką szansę, albo pomyśl, jak byś się czuł, tej pracy nie mając...

Narzekamy na pracę, narzekamy na męża, dzieci...
Bo praca nie taka, jak byśmy chcieli, bo mąż nie taki, jak myślałyśmy, bo dzieci takie a takie...
Lubimy narzekać, bo chyba nam wtedy lepiej. Albo robimy wyścigi - kto ma gorzej.

A może powinniśmy zmienić zasady gry?
Doceniać, czym nas obdarowano.
Pomyśl. 
Jesteś zdrowy. Masz zdrowe widzące oczy - otwórz naprawdę oczy i zachwyć się otaczającym Cię światem. Masz zdrowe uszy, słyszysz - wsłuchaj się w dźwięki natury, głosy ludzi... Masz sprawne ręce - zrób z nich pożytek,przytul kogoś lub naprawdę zakosztuj czym jest zmysł dotyku. Masz sprawne nogi - wykorzystaj to. Odwiedź samotnego człowieka, który nie może chodzić lub poprzez taniec doceń to, że możesz się tak sprawnie poruszać...
Masz pracę. Jakąkolwiek. Nieważne jaką. Ważne, że rano masz po co wstać i masz gdzie iść. Jesteś potrzebny, doceniony. Spotykasz się z ludźmi. To nie takie oczywiste, jak by się mogło wydawać.
Masz rodzinę. Dzięki niej czujesz się spełniony, kochany. Masz oparcie, nawet wtedy, gdy przez Twoje życie przechodzi gwałtowna burza.

Czy to tak mało? Chyba nie. To proszę nie narzekaj.
Tak mało w nas pokory! I wdzięczności.
Bo to, co wydaje Ci się takie oczywiste, wcale takie nie jest...
A to życie, którego tak nie doceniasz w każdym momencie, może pęknąć jak bańka mydlana...

Niedocenione życie

Ostatnie miesiące obfitowały w różne zawirowania i nieoczekiwane zmiany. Zmiany pozytywne i tak długo wyczekiwane. Gdy patrzę wstecz na wydarzenia, które miały miejsce, do dziś nie mogę uwierzyć, że to wszytko tak się poukładało. Bo przecież ja już nie wierzyłam,że gdzieś tam jest dla mnie miejsce, że to moje życie czymś mnie jeszcze zaskoczy.

Zaczęło się od telefonu. Jest szansa na fajna pracę, w moim zawodzie. Totalne zaskoczenie. Ktoś zauważy moje CV? Niemożliwe. I choć pracę miałam w Fundacji, to wiedząc tylko, że bez przyszłości i do pewnego momentu, odważyłam się zaryzykować, złożyć wypowiedzenie... ,wskoczyć w nieznane i znów zacząć od początku.
Dziś wiem, że było warto. Dobrze mi tam, gdzie Bóg mnie posłał. Wstając rano, pomimo zmęczenia nie mogę się nacieszyć, że każde wstawanie ma sens i prowadzi do celu. Doceniam to, co mam.

A zewsząd słyszę ciągłe narzekania. 
Nudzi mnie ta praca, nie mam perspektyw na rozwój, za mało zarabiam, nie ma podwyżki, nie dostanę "trzynastki"... 
Uszy mnie bolą od takich słów. Bo jak ktoś zaraz po szkole lub studiach dostał pracę "od tak po prostu" lub po znajomości i ma ją przez 10, 20 lat.. to nie wie i nie doświadczył, co to znaczy jej nie mieć, co to znaczy ją nagle stracić i być kilka lat na bezrobociu, co to znaczy chodzić z rozmowy na rozmowę kwalifikacją i z każdą odmową czuć się coraz podlej i podlej, a z każdym kolejnym miesiącem bezowocnych poszukiwań nie mieć sił wstawać rano z łóżka i nie móc znieść spotkań z ludźmi, którzy pracują i na co dzień o tej pracy rozmawiają...

Dlaczego tak mało z nas cieszy się, z tego co ma? 
Tak mało zarabiam... Ok, tylko pomyśl, że inni nawet tych 1000 zł nie dostają. Nie mają za co zapłacić mieszkania, uregulować podstawowych opłat, kupić leków, dzieciom butów na zimę...
Nudzi mnie ta praca... To ją zmień, jeśli masz taką szansę, albo pomyśl, jak byś się czuł, tej pracy nie mając...

Narzekamy na pracę, narzekamy na męża, dzieci...
Bo praca nie taka, jak byśmy chcieli, bo mąż nie taki, jak myślałyśmy, bo dzieci takie a takie...
Lubimy narzekać, bo chyba nam wtedy lepiej. Albo robimy wyścigi - kto ma gorzej.

A może powinniśmy zmienić zasady gry?
Doceniać, czym nas obdarowano.
Pomyśl. 
Jesteś zdrowy. Masz zdrowe widzące oczy - otwórz naprawdę oczy i zachwyć się otaczającym Cię światem. Masz zdrowe uszy, słyszysz - wsłuchaj się w dźwięki natury, głosy ludzi... Masz sprawne ręce - zrób z nich pożytek,przytul kogoś lub naprawdę zakosztuj czym jest zmysł dotyku. Masz sprawne nogi - wykorzystaj to. Odwiedź samotnego człowieka, który nie może chodzić lub poprzez taniec doceń to, że możesz się tak sprawnie poruszać...
Masz pracę. Jakąkolwiek. Nieważne jaką. Ważne, że rano masz po co wstać i masz gdzie iść. Jesteś potrzebny, doceniony. Spotykasz się z ludźmi. To nie takie oczywiste, jak by się mogło wydawać.
Masz rodzinę. Dzięki niej czujesz się spełniony, kochany. Masz oparcie, nawet wtedy, gdy przez Twoje życie przechodzi gwałtowna burza.

Czy to tak mało? Chyba nie. To proszę nie narzekaj.
Tak mało w nas pokory! I wdzięczności.
Bo to, co wydaje Ci się takie oczywiste, wcale takie nie jest...
A to życie, którego tak nie doceniasz w każdym momencie, może pęknąć jak bańka mydlana...